piątek, 11 września 2015

Rozdział 18




Markus udał się do swojej sypialni. Zamknął drzwi na klucz. Nic chciał ponownie, aby ktoś zakłócał jego samotność.
Ale musiał przyznaj sam przed sobą, że Julia mogła robić to nieustannie.
Usiadł na łóżku, ale tak naprawdę miał się ochotę na nie rzucić i ukryć pod pościelą, która na jego nieszczęście pachniała Julią.
Z westchnieniem oparł łokcie na kolanach i podparł twarz. Wtedy zobaczył kopertę leżącą obok drzwi do łazienki.
Podniósł ją.
-Alexa -jęknął
Mimo głosu krzyczącego w jego głowie, otworzył kopertę.
Markusie
Jak znudzi Ci się ten podlotek, wiedz gdzie mnie szukać!
To nasze wczorajsze spotkanie dowodzi, że nasze uczucie jeszcze płonie...
-uczucie? -Markus roześmiał się i zgniótł list. Nie miał zamiaru czytać reszty. Nie mógł zrozumieć, dlaczego ta kobieta nie mogła dać sobie spokoju. Czy ciężko było zrozumieć, że to co ich łączyło dawno już minęło?
To naprawdę śmieszne.
Markus położył się na łóżku i przykrył twarz dłońmi. Nic nie układało się po jego myśli.
Od jego przyjazdu nie miał nawet żadnych wiadomości z dowództwa.
Usiadł i usłyszał pukanie.
-cholera -syknął
-książę -usłyszał głos Juriego.
Wstał i podszedł do drzwi. Z niechęcią przekręcił kluczyk.
-co się stało Jurii?
-Sir Antoni Maxel przybył
Markus uśmiechnął się automatycznie. Przynajmniej tyle było dobrego.
Z uśmiechem na twarzy udał się za Jurim do saloniku.
Jego przyjaciel siedział na kanapie, zajmując jej całą powierzchnie, mimo że był szczupły.
-Antoni -powitał go
-Markusie, przyjacielu -mężczyzna wstał i przytulił do siebie Markusa.
-co tu robisz? -zapytał Markus
-moja matka zachorowała, wróciłem na kilka dni -odparł z uśmiechem
-co słychać na froncie?
-bez ciebie jest nudno -odparł -nie ma kto nas rozstawiać po kątach -wyszczerzył zęby
-jeszcze tam wrócę -rzucił
-wszyscy czekają.

Julia nie mogła usiedzieć w powozie. Wszystko doprowadzało ją do szaleństwa.
Nie miała ochoty wybierać się do Milford. Nie to, że nie chciała pożegnać się z rodzicami, ale nie chciała wracać do domu. Nie chciała nawet wracać do Bradford. Tam wszystko kojarzył osie jej z Markusem.
Serce podeszło jej do gardła na samo wspomnienie. Była tak bardzo w nim zakochana, że aż bolało.
-Julio, wszystko w porządku? -zapytała Caroline
-tak, tak -odparła nie odrywając wzroku od swoich dłoni.
-nie martw się, twoi rodzice wrócą szybko -wtrącił Bradford
jakby jej problemem było tylko to, skakałaby teraz do góry. Nawet nie myślała o rodzicach, ciągle w głowie siedział jej Markus.
Może powinna za niego wyjść?
Ominęłoby ją te wszystkie występy, te wszystkie bale. Nie musiałaby odsyłać kolejnych adoratorów.
Nie musiałaby się martwić, że ktoś ją wykorzysta.
Wiele par żyło bez miłości. Małżeństwo kontraktowe, przecie to nie była nowość.
Ona zostanie tu, jako przyszła Księżna Bradford, a on... a on pójdzie gdzie chce. Przecież nawet nie muszą mieć dzieci.
-jesteśmy -rzucił Bradford
Julia wysiadła z powozu i na chwilę zapomniała o swoich rozterkach.

Markus włożył list do koperty, musiał go wysłać do dowództwa.
Zalał zamknięcie woskiem i przyłożył pieczęć.
Miał nadzieję, że odpowiedź dotrze szybko.
Po wizycie Antoniego, Markus jeszcze bardziej zapragnął wrócić do wojska.
Trzeba było spojrzeć prawdzie w oczy. Nie nadawał się na księcia, był przecież prostym żołnierzem.
Jednak z drugiej strony była jeszcze Julia. Przecież była jedynym stworzeniem na ziemi, które mogło go odwieść od powrotu do armii.
Tego się właśnie najbardziej obawiał. Obawiał się jej miłości, obawiał się uczucia, którym on sam ją darzył. Bał się jej całej!
Kobiety były zgubą każdego mężczyzny na świecie.
Dlatego też, Markus stronił od kobiet. Unikał ich jak diabeł święconej wody.
I o to wyszedł diabeł na ziemię w postaci pięknej kobiety, która mogła go pociągnąć za sobą do piekła.
Ale jeśli ma spłonąć w czeluściach piekła w jej ramionach, to może jednak warto by było zaryzykować.
-Markusie -usłyszał cichy głos Felicji
-tak?

-rodzice wrócili.

4 komentarze:

  1. Nareszcie;D Cudooo <3 Czekam z niecierpliwością na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooooooo ^^ ja tam bym chciała żeby byli razem �� cudownie piszesz , pozdrawiam i zycze weny ��

    OdpowiedzUsuń