Markus
otworzył oczy i miał ochotę umrzeć. Po wczorajszym incydencie z
Alexą i schadzką z Julią, zabrał się za opróżnianie kolekcji
alkoholu ojca.
Bradford
jak przystało na wysoko postawionego człowieka miał w domu spory
wybór. W ukrytym za biblioteczką schowku, miał chyba alkohol z
każdego zakątka świata.
-Książę
-Markus powoli odwrócił głowę w stronę skąd dochodził głos.
-Mary
-wyjąkał
-co
tu robisz? -zapytała
Markus
z uśmiechem spojrzał na pulchną gosposie. Odkąd pamiętał, Mary
pomagała matce w prowadzeniu domu. Dla Markusa była jednak jak
ciocia.
-Mary,
uratuj mi życie -wyjąkał, krzywiąc się.
Głowa
zaczęła mu pulsować.
-jak
twój ojciec, cie tu zobaczy -wyszeptała
-masz
rację. Picie w gabinecie wielmożnego Bradforda, to nie najlepszy
pomysł
-dziecko
-odparła delikatnym głosem.
Markus
uśmiechnął się na wspomnienie, jak wiele razy karała go i
Jeremoiego.
-wiesz,
że jesteś dla mnie bardzo ważna? -zapytał -jak odziedziczę ten
cały burdel, to zasiądziesz na salonach -wyjąkał
Mary
bez zbędnych słów zaprowadziła go do jego sypialni.
-Mary
-tak,
kochanie?
-jakby
ktoś o mnie pytał, to wyszedłem...
-oczywiście,
nikt ci nie będzie przeszkadzał.
Julia
mimo niewyspania zeszła z uśmiechem do jadalni. Sama myśl, że
spotka tam Markusa dodawała jej skrzydeł. Po tym jak ją
pocałował, zrobił się jej taki bliski. Julia miała wrażenie, ze
może w nim czytać jak w otwartej księdze.
Za
nim weszła do jadalni przystanęła i przybrała obojętny wyraz
twarzy. Nie mogła pokazać po sobie jak jej zależy.
Lekko
pchnęła drzwi i weszła do środka. Przystanęła przy swoim
miejscu i rozejrzała się. Byli wszyscy oprócz Markusa. Lekko
posmutniała.
-Witaj
Julio -ukłonił się Bradford
-wuju,
ciociu -Julia lekko dygnęła.
-gdzie
Markus? -zapytała próbując uzyskać obojętny ton.
-ponoć
wyszedł z samego rana -odparła z szerokim uśmiechem Felicja.
Julia
usiadła z westchnieniem. Była zrezygnowana, tak się cieszyła, że
zobaczy dziś Markusa. Wczoraj zachowywali się jak zakochana para.
Markus traktował ją jak swoją wybrankę. Przez te parę godzin
czuła się jak jego królowa, lecz teraz spadła na ziemię i to z
wielkim hukiem.
Spojrzała
na Felicję, która spoglądała na nią z uśmiechem, mówiącym „tu
cię mam”
Julia
szybko chwyciła za szklankę z wodą. Musiała czymś popić narastającą w jej gardle gulę.
Nigdy
tak szybko nie jadła jak dziś. Chciała udać się do swojego
pokoju, aby dać ujmę swoim reakcją.
Miała
ochotę skakać, tupać, krzyczeć. Jak on mógł ją tak zostawić
bez słowa.
*
Przechodząc
obok jego sypialni, usłyszała odgłos upadającego przedmiotu.
Zatrzymała się przy drzwiach i przysłuchiwała się. Ktoś
jęknął.
Nie
myśląc co robi, otworzyła drzwi i weszła do pokoju.
Przy
łożu leżał Markus. Szybko do niego podbiegła.
-Markusie
-lekko go szturchnęła.
-Julia?
-zapytał cicho
-tak
-odparła
-czy
ciężko zrozumieć, że chcę być sam? -zapytał z oburzeniem
-Markusie...
-przecież
wyraźnie powiedziałem, że nikt ma mi nie przeszkadzać
-nie
wiedziałam, że jesteś w domu -wyszeptała
-odejdź
-wymamrotał, próbując podnieść się z podłogi
-Markus
-zakryła usta
-idź
sobie, zmoro nieczysta -rzucił patrząc prosto w jej oczy.
Markus
musiał się umyć. Czuł od siebie alkohol.
Nie
czuł się dobrze, a duch Juli, który nawiedził go na pewno mu nie
pomagał. Stała tak i ciągle na niego patrzała. To była kara za
jego zachowanie.
-idź
sobie -machnął ręką
Miał
zwidy. Przecież jej tu nie było.
-Markusie
-wyszeptała
-odejdź,
proszę – machnął ponownie ręką i zachwiał się trochę.
Julia złapała go za ramie, uchraniając go przed upadkiem.
Spojrzał
na rękę spoczywającą na jego ramieniu. Czuł jej dotyk. Ona
naprawdę tu była.
-nie
powinno ciebie tu być -wyszeptał
-pomogę
ci -szepnęła
Markus
spojrzał na nią zdziwiony.
-Julio?
-zapytał
-chodź
-pociągnęła go w stronę łazienki.
-nie
powinnaś -spojrzał na nią
-co
ty ze sobą zrobiłeś?-zapytała
Markus
wyprostował się, przez to był o głowę wyższy od niej.
-chodź
-szarpnęła go mocniej
Markus
wreszcie zrezygnował z opierania się i pozwolił poprowadzić do
łazienki.
Przecież
pięknej damie się nie odmawia.
Julia
postawiła go przy maleńkim krzesełku i zaczęła rozpinać koszulę.
Poczuła, że cała zaczyna płonąć, kiedy zobaczyła ciało
Markusa. Musiał wziąć kilka głębokich wdechów. Jego ciało było
idealne.
Lekko
dotknęła jego piersi i poczuła, że Markus przestaje oddychać.
-pozwól,
ze sam to zrobię -wyszeptał zachrypniętym głosem.
Julia
skinęła głową w odpowiedzi i podeszła do wanny i napuściła gorącej wody i wlała kilka kropel olejku zapachowego.
-Markusie
-szepnęła odwracając się do niego. Musiała przytrzymać się
wanny, aby nie upaść.
Markus
stanął przed nią całkowicie nagi.
-O
Boże -jęknęła, zasłaniając oczy. Nie przyzwyczajona do
oglądania męskiego ciała bez odzienia.
Markus
sam nie wiedział dlaczego to zrobił. Przecież rozebrał się do
naga przy Juli.
Aby
jej bardziej nie denerwować, szybko wszedł do wanny. Od razu poczuł
się lepiej. Miał ochotę usnąć, ciepła woda była lekiem dla
jego obolałego ciało.
Nagle
poczuł na sobie delikatną dłoń. Otworzył oczy i zobaczył
nachylającą się nad nim Julię. Mydliła jego ciało.
Markus
lekko się uśmiechnął i pozwolił swojemu ciału odprężyć się
pod dotykiem jej dłoni. Było mu dobrze do momentu, gdy jej dłoń
natarła na jego podbrzusze. Lekko jęknął, gdy jego członek lekko
się uniósł.
Nie
mógł jej pozwolić na dotykanie się w takich miejscach. To mogło
stać się niebezpieczne dla ich obojga.
Markus
złapał ją za nadgarstek i spojrzał w jej oczy. Przepadł. Miał
ochotę ją pocałować.
Przyciągnął
ją do siebie. Jego umysł krzyczał, aby tego nie robił, za to
ciało miało inne zdanie. Wszystko jednak się zmieniło, gdy Julia
upadła mu na kolana. Teraz już nie chciał pocałunku, teraz chciał
czegoś innego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz