czwartek, 13 sierpnia 2015

Rozdział 14


Markus otworzył oczy i miał ochotę umrzeć. Po wczorajszym incydencie z Alexą i schadzką z Julią, zabrał się za opróżnianie kolekcji alkoholu ojca.
Bradford jak przystało na wysoko postawionego człowieka miał w domu spory wybór. W ukrytym za biblioteczką schowku, miał chyba alkohol z każdego zakątka świata.
-Książę -Markus powoli odwrócił głowę w stronę skąd dochodził głos.
-Mary -wyjąkał
-co tu robisz? -zapytała
Markus z uśmiechem spojrzał na pulchną gosposie. Odkąd pamiętał, Mary pomagała matce w prowadzeniu domu. Dla Markusa była jednak jak ciocia.
-Mary, uratuj mi życie -wyjąkał, krzywiąc się.
Głowa zaczęła mu pulsować.
-jak twój ojciec, cie tu zobaczy -wyszeptała
-masz rację. Picie w gabinecie wielmożnego Bradforda, to nie najlepszy pomysł
-dziecko -odparła delikatnym głosem.
Markus uśmiechnął się na wspomnienie, jak wiele razy karała go i Jeremoiego.
-wiesz, że jesteś dla mnie bardzo ważna? -zapytał -jak odziedziczę ten cały burdel, to zasiądziesz na salonach -wyjąkał
Mary bez zbędnych słów zaprowadziła go do jego sypialni.
-Mary
-tak, kochanie?
-jakby ktoś o mnie pytał, to wyszedłem...
-oczywiście, nikt ci nie będzie przeszkadzał.

Julia mimo niewyspania zeszła z uśmiechem do jadalni. Sama myśl, że spotka tam Markusa dodawała jej skrzydeł. Po tym jak ją pocałował, zrobił się jej taki bliski. Julia miała wrażenie, ze może w nim czytać jak w otwartej księdze.
Za nim weszła do jadalni przystanęła i przybrała obojętny wyraz twarzy. Nie mogła pokazać po sobie jak jej zależy.
Lekko pchnęła drzwi i weszła do środka. Przystanęła przy swoim miejscu i rozejrzała się. Byli wszyscy oprócz Markusa. Lekko posmutniała.
-Witaj Julio -ukłonił się Bradford
-wuju, ciociu -Julia lekko dygnęła.
-gdzie Markus? -zapytała próbując uzyskać obojętny ton.
-ponoć wyszedł z samego rana -odparła z szerokim uśmiechem Felicja.
Julia usiadła z westchnieniem. Była zrezygnowana, tak się cieszyła, że zobaczy dziś Markusa. Wczoraj zachowywali się jak zakochana para. Markus traktował ją jak swoją wybrankę. Przez te parę godzin czuła się jak jego królowa, lecz teraz spadła na ziemię i to z wielkim hukiem.
Spojrzała na Felicję, która spoglądała na nią z uśmiechem, mówiącym „tu cię mam”
Julia szybko chwyciła za szklankę z wodą. Musiała czymś popić narastającą w jej gardle gulę.
Nigdy tak szybko nie jadła jak dziś. Chciała udać się do swojego pokoju, aby dać ujmę swoim reakcją.
Miała ochotę skakać, tupać, krzyczeć. Jak on mógł ją tak zostawić bez słowa.
*
Przechodząc obok jego sypialni, usłyszała odgłos upadającego przedmiotu. Zatrzymała się przy drzwiach i przysłuchiwała się. Ktoś jęknął.
Nie myśląc co robi, otworzyła drzwi i weszła do pokoju.
Przy łożu leżał Markus. Szybko do niego podbiegła.
-Markusie -lekko go szturchnęła.
-Julia? -zapytał cicho
-tak -odparła
-czy ciężko zrozumieć, że chcę być sam? -zapytał z oburzeniem
-Markusie...
-przecież wyraźnie powiedziałem, że nikt ma mi nie przeszkadzać
-nie wiedziałam, że jesteś w domu -wyszeptała
-odejdź -wymamrotał, próbując podnieść się z podłogi
-Markus -zakryła usta
-idź sobie, zmoro nieczysta -rzucił patrząc prosto w jej oczy.

Markus musiał się umyć. Czuł od siebie alkohol.
Nie czuł się dobrze, a duch Juli, który nawiedził go na pewno mu nie pomagał. Stała tak i ciągle na niego patrzała. To była kara za jego zachowanie.
-idź sobie -machnął ręką
Miał zwidy. Przecież jej tu nie było.
-Markusie -wyszeptała
-odejdź, proszę – machnął ponownie ręką i zachwiał się trochę. Julia złapała go za ramie, uchraniając go przed upadkiem.
Spojrzał na rękę spoczywającą na jego ramieniu. Czuł jej dotyk. Ona naprawdę tu była.
-nie powinno ciebie tu być -wyszeptał
-pomogę ci -szepnęła
Markus spojrzał na nią zdziwiony.
-Julio? -zapytał
-chodź -pociągnęła go w stronę łazienki.
-nie powinnaś -spojrzał na nią
-co ty ze sobą zrobiłeś?-zapytała
Markus wyprostował się, przez to był o głowę wyższy od niej.
-chodź -szarpnęła go mocniej
Markus wreszcie zrezygnował z opierania się i pozwolił poprowadzić do łazienki.
Przecież pięknej damie się nie odmawia.

Julia postawiła go przy maleńkim krzesełku i zaczęła rozpinać koszulę. Poczuła, że cała zaczyna płonąć, kiedy zobaczyła ciało Markusa. Musiał wziąć kilka głębokich wdechów. Jego ciało było idealne.
Lekko dotknęła jego piersi i poczuła, że Markus przestaje oddychać.
-pozwól, ze sam to zrobię -wyszeptał zachrypniętym głosem.
Julia skinęła głową w odpowiedzi i podeszła do wanny i napuściła gorącej wody i wlała kilka kropel olejku zapachowego.
-Markusie -szepnęła odwracając się do niego. Musiała przytrzymać się wanny, aby nie upaść.
Markus stanął przed nią całkowicie nagi.
-O Boże -jęknęła, zasłaniając oczy. Nie przyzwyczajona do oglądania męskiego ciała bez odzienia.

Markus sam nie wiedział dlaczego to zrobił. Przecież rozebrał się do naga przy Juli.
Aby jej bardziej nie denerwować, szybko wszedł do wanny. Od razu poczuł się lepiej. Miał ochotę usnąć, ciepła woda była lekiem dla jego obolałego ciało.
Nagle poczuł na sobie delikatną dłoń. Otworzył oczy i zobaczył nachylającą się nad nim Julię. Mydliła jego ciało.
Markus lekko się uśmiechnął i pozwolił swojemu ciału odprężyć się pod dotykiem jej dłoni. Było mu dobrze do momentu, gdy jej dłoń natarła na jego podbrzusze. Lekko jęknął, gdy jego członek lekko się uniósł.
Nie mógł jej pozwolić na dotykanie się w takich miejscach. To mogło stać się niebezpieczne dla ich obojga.
Markus złapał ją za nadgarstek i spojrzał w jej oczy. Przepadł. Miał ochotę ją pocałować.

Przyciągnął ją do siebie. Jego umysł krzyczał, aby tego nie robił, za to ciało miało inne zdanie. Wszystko jednak się zmieniło, gdy Julia upadła mu na kolana. Teraz już nie chciał pocałunku, teraz chciał czegoś innego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz