wtorek, 14 lipca 2015

Rozdział 9

(Zdjęcie z filmu "Markiza Angelika"


"o tak, nabroiłem... samą swoją obecnością"
-Markusie, wybierasz się na jutrzejszy bal, mój drogi? -zapytała Alexa, patrząc triumfalnie na Julie. Markus zmarszczył brwi.
-jeszcze nie wiem, tak mnie boli noga, że nie wiem czy będę w stanie gdziekolwiek jutro się udać -odparł. W salonie ponownie zapadła cisza.
Markus spojrzał na Julie. Spoglądała na niego spod przymrużonych powiek. Miał ochotę wtykać jej język, ale przecież byli w publicznym miejscu, a do tego dochodziła Alexa. Niezbyt mu się podobało, aby spędzić z nią, ani minuty dłużej.
-synu -odezwała się wreszcie Caroline
-mamo, nie martw się -wyszeptał do matki
-Markusie -usłyszał głos Alexy i skamieniał. Miał ochotę ją zabić -będzie mi bardzo smutno, jeżeli nie będziesz mi towarzyszyć na balu.
Markus automatycznie zacisnął dłoń na lasce.
"Ona chyba sobie żartuje"
-to muszę cię zasmucić -odparł przez zaciśnięte zęby -jak się pojawię to nie w twoim towarzystwie -w salonie zapadła grobowa cisza, Markus jednak nie miał ochoty na tym kończyć -już obiecałem pewnej damie swoje towarzystwo.
Wszystkie pary oczu zebranych zwróciły się w jego kierunku.
-myślałam...-zaczęła Alexa
-to źle myślałaś -rzucili Markus
Alexa spojrzała na niego. Jakby można by było zabijać spojrzeniem, Markus już by nie żył.
Uśmiechnął się, miał wrażenie, że dym zaraz pójdzie jej uszami. Alexa była zła, a on nie miał nic przeciwko temu. Miał ochotę ją gnębić do czasu, aż poczuje jego ból.
-książę -usłyszał delikatny głos Juli.
Odwrócił się do niej twarzą. Uśmiech szybko zastąpił grymas gniewu.
-Julio -szepnął. Pieścił jej imię, ale nie tylko miał ochotę pieścić jej imię, a całe ciało.
Julia jednak spojrzała na niego gniewnie.
-czy mógłbyś mi towarzyszyć w przechadzce po ogrodzie?-zapytała
-oczywiście
-czy mogłabym wam potowarzyszyć?-zapytała Alexa.
Markus cały się spiął. Zauważył, że Julia i Alexa „zaprzyjaźniły” się i miał wrażenie, że ta kobieta będzie im towarzyszyć.
-nie tym razem. Dostałam list od mojego brata i chciałabym omówić parę spraw z księciem Markusem -wyrzuciła z siebie Julia, a Markusowi kamień spadł z serca.
-och... -westchnęła Anne Marie. -wczoraj wieczorem, goniec przyniósł nam listy -tłumaczyła.
Markus wstał i podszedł do Juli, podał jej wolną dłoń. Widział, że się waha.

Julia była wściekła. Nawet przez myśl by jej nie przeszło, że Markus może tak odzywać się do kobiety. To było niedorzeczne! Miała ochotę ustawić go do pionu.
Szli równym krokiem po alejach ogrodu, za nimi wlokła się służąca.
-nie rozumiem cię,Markusie -stwierdziła Julia
-teraz już awansowałem na „Markusa” -zapytał z uśmiechem. Julia zacisnęła usta. Za dużo obraźliwych słów cisnęło się jej na usta.
-nie jesteśmy w gronie tytułowanych, więc mogę się do ciebie zwracać bezpośrednio po imieniu -wytłumaczyła
-Julio
Markus przystanął i pociągnął za sobą Julie.
-powiem to tylko raz, nie lubię się powtarzać. Nie musisz mnie tytułować, nawet jeśli będzie przed Tobą stał król -przerwał i spojrzał jej w oczy -dla ciebie byłem i będę zawsze Markusem, któremu rozlałaś atrament na nuty -uśmiechnął się do niej krzywo.
Julia miała uczucie, że zaczerwieniła się po same końce włosów. „Jakim cudem on to pamiętał?!”
-znamy się od dziecka, Julio -mówił dalej -nie chciałbym, żebyś mnie tytułowała -wymamrotał
-Markusie -zaczęła, ale nie skończyła. Nie wiedziała co powiedzieć.
Milczeli bardzo długo. Julia nie miała odwagi się odezwać, a Markus chyba stwierdził, że lepiej się nie odzywać.
Julia ukradkiem spojrzała na mężczyznę, który szedł obok niej. Miała wrażenie, że cofnęła się w czasie. Wtedy nie było między nimi żadnych uraz. To był tak czas, w którym chciała żyć. To był świat, w którym było miejsce tylko dla niego i dla niej. „Boże, tak bardzo go kocham”
-może usiądziemy? -z zamyślenie wyrwał ją głos Markusa.
-oczywiście -odparła.
Westchnęła leciutko, powrót do teraźniejszości niezbyt jej się podobał. Spojrzała na mężczyznę obok i od razu miała odczucie, ze spadła z dużej wysokości na ziemię.
-o czym chciałaś ze mną rozmawiać, moja miła -zapytał, gdy usiedli na ławce.
-o tym dlaczego, Jeremi wybrał wojsko i ciebie.
-zabrzmiało to jakbyśmy byli w jakimś związku -odparł z uśmiechem.

Markus spoglądał jak po jego słowach zmienia się twarz Juli. On naprawdę nie miał ochoty na ponowne wysłuchiwania pretensji Juli. „Przecież, on do cholery nic nie zrobił!”
-dobrze wiesz, o czym mówię! -odparła ostro -dlaczego go namówiłeś, aby poszedł do wojska
-już ci mówiłem, że go nie namówiłem -Markus wycedził przez zaciśnięte zęby. Miał dość, wstał z ławki i podszedł do żywopłotu.
-to dlaczego...? -usłyszał ciche pytanie.
Potarł kilka razy twarz dłońmi. Nie wiedział co ma jej powiedzieć. Było tak wcześnie, a jego spotykały tylko nie miłe niespodzianki.
-każdy z nas miał jakiś powód, aby stąd wyjechać, Julio -przerwał-weźmy na przykład Michaela, on nie chciał być hrabią, tylko szyć te swoje suknie. Ja nie chciałem być księciem i... -przerwał -nie ważne -w tym momencie przypomniała mu się czarnowłosa kobieta siedząca w salonie.
-to jaki powód miał mój brat? -zapytała
-to nie ja powinienem o tym z Tobą rozmawiać -odparł
-powinieneś -powiedziała i podała mu kawałek papieru -przeczytaj koniec
Markus otworzył list i ulokował swój wzrok na końcu listu.


Nie męcz mnie proszę, Julio. Porozmawiaj z Markusem, on wie...”

2 komentarze:

  1. Jeżu uwielbiam film: "Markiza Angelika"! A Rozdział świetny :3 ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też :D
      dlatego od razu wiedziałam, że zdjęcia bd pasować do tego opowiadania :D
      dzięki :*

      Usuń