piątek, 17 lipca 2015

Rozdział 10



-co za niedorzeczny głupek! -krzyknął Markus.
Miał ochotę wsiąść w powóz i założyć wizytę przyjacielu. Miał ochotę go zabić -pieprzony dupek
-słucham? -wtrąciła Julia
Markus spojrzał na nią i oddał jej list. Nie chciał go zniszczyć, a miał na to wielką ochotę.
-przepraszam -szepnął -Julio... to nie jest ważne
-dla mnie jest -odparła wstając
-to naprawdę nie ma znaczenia -wyszeptał
-dla mnie ma -wykrzyczała przez łzy
Markus skamieniał. Nawet przez myśl mu nie przeszło, że Julia zacznie płakać.
-jesteście tacy sami -odparła i ruszyła w stronę drzwi. Markusa jeszcze bardziej zaczęło dziwić zachowania Juli
-Julio poczekaj! -krzyknął -szlak -mruknął -Julio! -cała sytuacja zaczęła jeszcze bardziej go denerwować. Nie mógł biec za nią -przeklęta noga
-czego chcesz? -zapytała zła. Przystanęła i poczekała aż Markus do niej podejdzie.
-to przez miłość -odparł
-słucha? -zapytała zdziwiona
-to przez kobietę wstąpił do wojska -odparł
-jaką kobietę? -zapytała. Podeszłą do niego i złapała płody jego marynarki -powiedz mi, powiedz przez jaką kobietę.
-to nie ma znaczenia -odparł spokojnie, patrząc na dłonie spoczywające na jego marynarce
-ma! Może uda mi się namówić tą kobietę, aby napisała do Jeremiego -odparła z uśmiechem
-to nic nie da, Julio!
-przecież ją kochał. Ona musi mieć jakiś wpływ na niego -powiedział, bardziej przyciągając go do siebie.
Markus wyszczerzył zęby w uśmiechu, ale zaraz się zreflektował. To nie było miejsce ani czas na takie rzeczy. Przecież Julia nie myślała co robi, ale nie mógł nic poradzić, że jego ciało tak reagowało na jej.
-tej kobiety nie ma, nie istnieje. Nie ma to wszystko już znaczenia -odparł
Odsunął od siebie Julie. Nie mógł racjonalnie myśleć, gdy była blisko niego. Miał ochotę wziąć ją w ramiona i całować. Wzdrygnął się.
-jak jej nie ma? jak nie istnieje? Ludzie tak po prostu się nie rozpływają, Markusie
-Julio...
-co zakochał się w jednej z postaci z tych książek, które czytał?
-Julio...
-to powinien trafić do jakiegoś zakładu dla umysłowo chorych, a nie do wojska -wycedziła przez zęby.
Markus zmarszczył brwi. Tego to się nie spodziewał.
-uważasz, że twój brat jest z nierównoważony? -zapytał
-a jak to inaczej zrozumieć? -zapytała -skoro mój brat zakochał się w nie istniejącej kobiecie.
-ona nie żyje -warknął
Julia spojrzała na niego wielkim oczami.
to doszliśmy do sedna sprawy”
-słucham?
-ona nie żyje, Julio -przeczesał włosy dłonią -skończmy ten temat -podszedł do niej
-biedny Jeremi -wyszeptała przez łzy.

Julia wylądowała w ramionach Markusa. Nie mogła przestać płakać.
Tak bardzo ubolewała nad losem brata. Nawet ni mogła sobie wyobrazić jak bardzo musiał cierpieć po śmierci ukochanej kobiety.
Nie dziwiło ją już, że wybrał wojsko. Ale dlaczego nic jej nie powiedział?
dlaczego mi o tym nie powiedział? Musiał bardzo cierpieć”
-przepraszam -wyszeptała
-za co? -zapytał Markus
-za to, że cię obwiniałam -odparła odsuwając się od niego.
-nie musisz
-powiedz mi jak to się stało -powiedziała cicho.
-Julio, ja...
-a tu jesteście -Julia skrzywiła się na dźwięk głosu Aleksandry. Bardzo polubiła tą ciemnowłosą kobietę, ale teraz nie miała najmniejszej ochoty jej widzieć. Chciała dowiedzieć się wszystkiego o bracie.

Markus spojrzał na zbliżającą się postać. Musiał zacisnął zacisnąć pięści, bo miał ochotę podejść i udusić zbliżającą się do nich kobietę.
-Julio -szepnęła. Przytuliła do siebie Julie, a Markusowi o mało nie pękła żyłka -widzimy się jutro, kochana
-Markusie -szepnęła w jego kierunku -możesz mnie odprowadzić.
Markus zacisnął szczękę.
-oczywiście -wyszeptał przez zaciśnięte zęby.
Poczuł nie przyjemne uczucie, kiedy jej ręka wcisnęła się jego.
wiedźma, żmija, tylko te usta cisnęły się jemu na usta.
Był cały spięty, miał wrażenie, że zaraz połamią się mu wszystkie kości. Modlił się, aby jak najszybciej doszli do powozu.
Nagle poczuł, że Alexa wciska mu coś do dłoni. Zacisnął palce na skwarku papieru. Nie chciał robić scen. Miał ochotę wyrzucić go od razu.
-Markusie -usłyszał chichy głos babci -zdrowiej moje dziecko -dodała i mocno przygarnęła go do siebie.
Markus miał ochotę ucałować ją za to, ze uwolniła go z objęć Alexy.


Julia wpatrywała się w nieopodal stojące postacie.
coś musiało być między nimi” Julia zacisnęła dłonie.
Była zazdrosna i nie mogła nic na to poradzić.
Odwróciła się w stronę wejścia do kuchni. Musiała gdzieś spożytkować swoją energię.
-pomogę ci -rzuciła do kucharki
*
Julia wstała rano z bólem brzucha. Tak bardzo się stresowała. Nie chciała wypaść fatalnie, ale też nie chciała wypaść za dobrze. Nie chciała, aby żaden z tych przebrzydłych i nadętych lordzików zaczął ją adorować. Przecież o to właśnie wszystkim chodziło. Matka ciągle jej powtarzała, ze nie ważne z kogo wyjdzie za mąż, ważne że będzie ją kochał, ale Julia czuła, ze jednak lepiej jakby wyszła za mąż „dobrze”.
Oczywiście mężczyzna może wziąć sobie służącą za żonę, bo będą mieli za co żyć, ale na odwrót już nie wchodzi z rachubę.
Nikt przecież sobie nie wyobraża, Juli żyjącej na roli.
Może powinnam się rozchorować”
-Panienko -Julia wzdrygnęła się na dźwięk głosu służącej.
Nawet we własnej sypialni nie mogła być sama.
-tak? -zapytała
-powinna panienka zjeść śniadanie i zacząć przygotowywać się do balu.
-oczywiście -odparła, zastanawiając się nad tym co powinna, a czego nie.
*nie powinna kochać farmera                             *powinna kochać lorda, hrabiego
*nie powinna kochać Markusa                           *powinna go kochać jak brata
*nie powinnam się głośno śmiać                     *powinna tylko się uśmiechać
*nie powinna się bawić                                   *powinna zachowywać się kulturalnie
*nie powinna zniechęcać adoratorów            *powinna być zachwycona,
*nie powinna leżeć długo w łóżku                    że ktoś się nią interesuje


                                                                         *powinna przygotowywać się do balu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz