-co
za niedorzeczny głupek! -krzyknął Markus.
Miał
ochotę wsiąść w powóz i założyć wizytę przyjacielu. Miał
ochotę go zabić -pieprzony dupek
-słucham?
-wtrąciła Julia
Markus
spojrzał na nią i oddał jej list. Nie chciał go zniszczyć, a
miał na to wielką ochotę.
-przepraszam
-szepnął -Julio... to nie jest ważne
-dla
mnie jest -odparła wstając
-to
naprawdę nie ma znaczenia -wyszeptał
-dla
mnie ma -wykrzyczała przez łzy
Markus
skamieniał. Nawet przez myśl mu nie przeszło, że Julia zacznie
płakać.
-jesteście
tacy sami -odparła i ruszyła w stronę drzwi. Markusa jeszcze
bardziej zaczęło dziwić zachowania Juli
-Julio
poczekaj! -krzyknął -szlak -mruknął -Julio! -cała sytuacja
zaczęła jeszcze bardziej go denerwować. Nie mógł biec za nią
-przeklęta noga
-czego
chcesz? -zapytała zła. Przystanęła i poczekała aż Markus do
niej podejdzie.
-to
przez miłość -odparł
-słucha?
-zapytała zdziwiona
-to
przez kobietę wstąpił do wojska -odparł
-jaką
kobietę? -zapytała. Podeszłą do niego i złapała płody jego
marynarki -powiedz mi, powiedz przez jaką kobietę.
-to
nie ma znaczenia -odparł spokojnie, patrząc na dłonie spoczywające
na jego marynarce
-ma!
Może uda mi się namówić tą kobietę, aby napisała do Jeremiego
-odparła z uśmiechem
-to
nic nie da, Julio!
-przecież
ją kochał. Ona musi mieć jakiś wpływ na niego -powiedział,
bardziej przyciągając go do siebie.
Markus
wyszczerzył zęby w uśmiechu, ale zaraz się zreflektował. To nie
było miejsce ani czas na takie rzeczy. Przecież Julia nie myślała
co robi, ale nie mógł nic poradzić, że jego ciało tak reagowało
na jej.
-tej
kobiety nie ma, nie istnieje. Nie ma to wszystko już znaczenia
-odparł
Odsunął
od siebie Julie. Nie mógł racjonalnie myśleć, gdy była blisko
niego. Miał ochotę wziąć ją w ramiona i całować. Wzdrygnął
się.
-jak
jej nie ma? jak nie istnieje? Ludzie tak po prostu się nie
rozpływają, Markusie
-Julio...
-co
zakochał się w jednej z postaci z tych książek, które czytał?
-Julio...
-to
powinien trafić do jakiegoś zakładu dla umysłowo chorych, a nie
do wojska -wycedziła przez zęby.
Markus
zmarszczył brwi. Tego to się nie spodziewał.
-uważasz,
że twój brat jest z nierównoważony? -zapytał
-a
jak to inaczej zrozumieć? -zapytała -skoro mój brat zakochał się
w nie istniejącej kobiecie.
-ona
nie żyje -warknął
Julia
spojrzała na niego wielkim oczami.
„to
doszliśmy do sedna sprawy”
-słucham?
-ona
nie żyje, Julio -przeczesał włosy dłonią -skończmy ten temat
-podszedł do niej
-biedny
Jeremi -wyszeptała przez łzy.
Julia
wylądowała w ramionach Markusa. Nie mogła przestać płakać.
Tak
bardzo ubolewała nad losem brata. Nawet ni mogła sobie wyobrazić
jak bardzo musiał cierpieć po śmierci ukochanej kobiety.
Nie
dziwiło ją już, że wybrał wojsko. Ale dlaczego nic jej nie
powiedział?
„dlaczego
mi o tym nie powiedział? Musiał bardzo cierpieć”
-przepraszam
-wyszeptała
-za
co? -zapytał Markus
-za
to, że cię obwiniałam -odparła odsuwając się od niego.
-nie
musisz
-powiedz
mi jak to się stało -powiedziała cicho.
-Julio,
ja...
-a tu
jesteście -Julia skrzywiła się na dźwięk głosu Aleksandry.
Bardzo polubiła tą ciemnowłosą kobietę, ale teraz nie miała
najmniejszej ochoty jej widzieć. Chciała dowiedzieć się
wszystkiego o bracie.
Markus
spojrzał na zbliżającą się postać. Musiał zacisnął zacisnąć
pięści, bo miał ochotę podejść i udusić zbliżającą się do
nich kobietę.
-Julio
-szepnęła. Przytuliła do siebie Julie, a Markusowi o mało nie
pękła żyłka -widzimy się jutro, kochana
-Markusie
-szepnęła w jego kierunku -możesz mnie odprowadzić.
Markus
zacisnął szczękę.
-oczywiście
-wyszeptał przez zaciśnięte zęby.
Poczuł
nie przyjemne uczucie, kiedy jej ręka wcisnęła się jego.
wiedźma,
żmija, tylko te usta cisnęły się jemu na usta.
Był
cały spięty, miał wrażenie, że zaraz połamią się mu wszystkie
kości. Modlił się, aby jak najszybciej doszli do powozu.
Nagle
poczuł, że Alexa wciska mu coś do dłoni. Zacisnął palce na
skwarku papieru. Nie chciał robić scen. Miał ochotę wyrzucić go
od razu.
-Markusie
-usłyszał chichy głos babci -zdrowiej moje dziecko -dodała i
mocno przygarnęła go do siebie.
Markus
miał ochotę ucałować ją za to, ze uwolniła go z objęć Alexy.
Julia
wpatrywała się w nieopodal stojące postacie.
„coś
musiało być między nimi” Julia zacisnęła dłonie.
Była
zazdrosna i nie mogła nic na to poradzić.
Odwróciła
się w stronę wejścia do kuchni. Musiała gdzieś spożytkować
swoją energię.
-pomogę
ci -rzuciła do kucharki
*
Julia
wstała rano z bólem brzucha. Tak bardzo się stresowała. Nie
chciała wypaść fatalnie, ale też nie chciała wypaść za dobrze.
Nie chciała, aby żaden z tych przebrzydłych i nadętych lordzików
zaczął ją adorować. Przecież o to właśnie wszystkim chodziło.
Matka ciągle jej powtarzała, ze nie ważne z kogo wyjdzie za mąż,
ważne że będzie ją kochał, ale Julia czuła, ze jednak lepiej
jakby wyszła za mąż „dobrze”.
Oczywiście
mężczyzna może wziąć sobie służącą za żonę, bo będą
mieli za co żyć, ale na odwrót już nie wchodzi z rachubę.
Nikt
przecież sobie nie wyobraża, Juli żyjącej na roli.
„Może
powinnam się rozchorować”
-Panienko
-Julia wzdrygnęła się na dźwięk głosu służącej.
Nawet
we własnej sypialni nie mogła być sama.
-tak?
-zapytała
-powinna
panienka zjeść śniadanie i zacząć przygotowywać się do balu.
-oczywiście
-odparła, zastanawiając się nad tym co powinna, a czego nie.
*nie
powinna kochać farmera *powinna kochać
lorda, hrabiego
*nie
powinna kochać Markusa *powinna go kochać jak
brata
*nie
powinnam się głośno śmiać *powinna tylko się
uśmiechać
*nie
powinna się bawić *powinna
zachowywać się kulturalnie
*nie
powinna zniechęcać adoratorów *powinna być zachwycona,
*nie
powinna leżeć długo w łóżku że ktoś
się nią interesuje
*powinna
przygotowywać się do balu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz