sobota, 27 czerwca 2015

Rozdział 6

(zdjęcie z filmu "Bądźmy poważni...")


Rozdział 6

Markus spojrzał na wchodzącą do stajni Julie. Musiała być zła, bo trzaśnięcie drzwiami jakim zaszczyciła pałac chyba słyszano nawet w wiosce.
Poszedł za nią. Stała obok boksu czarnego konia. Markus uśmiechnął się, gdy zobaczył Pioruna, konia matki. Stary pryk jeszcze żył. Gdy był mały chciał na nim jeździć, ale koń miał inny plan. On wolał jeść ubranie Markusa niż pozwolić mu na sobie jeździć.
-widzisz Piorun. Mam jakiegoś pecha -powiedziała Julia. Koń w odpowiedzi zadrżał -ciągle ktoś się o coś czepia! -podniosła głos. Piorun zarzucił grzywą -mam już dość -mówiąc to położyła dłoń na drzwiach od boksu.
Markus uśmiechnął się, gdy zobaczył, że koń nie zmienił swoich upodobań. Przy nim chyba garderoba matki była bezpieczna. Roześmiał się, czym zwrócił na siebie uwagę Juli.
-Piorun bardzo lubi jeść ubrania -powiedział Markus.
Julia spojrzała na swój rękaw.
-radzę nie kusić losu i zdjąć tą piękną rączkę... -nagle humor mu się poprawił. Jakaś cała sytuacja z Alexą przestała go dołować.
-dziękuję ci bardzo -pogłaskała konia.
-to było do mnie czy do niego -wskazał na konia.
-oczywiście, że do niego -odparła z uśmiechem.
-czyli jakby zjadł ci kawałek rękawa, też byś mi podziękowała?
-nie -odparła -uznałabym cię za z nierównoważonego.
-no nieźle -stwierdził przeczesując włosy dłonią.
-a poza tym nie mam ci za co dziękować.
-nie rozumiem
-a za co mam ci dziękować? -zapytała podchodząc do niego -możne za to, że dziś rano pozbawiłeś mnie garderoby? -zapytała i wbiła palec w jego klatkę piersiowa.
Markus miał ochotę się śmiać, jednak na wspomnienie jej cudownego obnażonego ciała, uśmiech zamarł mu na ustach. Zrobiło mu się gorąco, a jej palec wbity w jego skórę w ogóle mu nie pomagał. Sam nie wiedział, kiedy złapał za jej dłoń i przyciągnął do ust.
Pachniała jaśminem, jak wtedy przed laty na łące. Miała bardzo delikatną skórę.
Spojrzał na jej twarz, była zarumieniona.
-nie inaczej, kochanie -wyszeptał za nim złożył, delikatny pocałunek na jej ustach. Ze wszystkich sił powstrzymywał się, aby nie przyprzeć jej do boksu i pogłębić pocałunek.


Markus dotknął tylko lekko jej ust, a ona przestała oddychać. Opierał się teraz o jej czoło i trzymał ja za ramiona. Miała wrażenie, że jeśli się odsunie to upadnie. Całe ciało odmówiło jej posłuszeństwa
-dlaczego to zrobiłeś?-wyszeptała, gdy już odzyskała zdolność mówienia.
-bo mogłem -odparł cicho i odsunął się.
Musiała szybko złapać się boksu, bo prawie upadła
-a poza tym inaczej chyba nie można ci zamknąć inaczej ust. Dziewczyno ileż to można gadać? Jesteś taka jak Felicja.
Julia poczuła jak jej ciało sztywnieje. On ją zaliczał do damulek, którym nie zamykają się usta. Oczywiście, że nie miała nic do Felicji, ale...
-Ty, Ty... -zaczęła
-tak? -zapytał i natarł na Julie.
Markus przyparł Julie do ściany boksu i unieruchomił ją swoim ciałem. Nawet nie poczuła się przestraszona, a wręcz odwrotnie, poczuła się podniecona. Żar buchający z jej podbrzusza rozgrzewał jej ciało. Aby zakryć swoją reakcję zaczęła się śmiać. Oczywiście nie śmiała się jak wypadało młodej damie, śmiała się tak jakby wychowała się na wsi, gdzie nie miała żadnych ograniczeń.
-pięknie -wyszeptał przy jej uchu Markus.
Julia momentalnie przestał się śmiać.
-słucham? -zapytała
-pięknie... zaraz tu zbiegnie się cały dwór -i dodał z uśmiechem -ale poza tym, pięknie się śmiejesz.
-nie...
-tak i chyba powinienem cię teraz pocałować.
-nie, Markusie -zaczęła, ale jej usta zostały zmiażdżone przez jego usta. Z jej gardła wydostało się westchnienie. Automatycznie zarzuciłam ręce na jego szyję i przyciągnęła go mocniej do siebie.
Ogień, który buchał w jej ciele o mało nie zwalił jej z nóg.
Ogarnęły ją dziwne uczucia. Przyciągnęła go jeszcze mocniej. Chciała żeby on to od niej zabrał.
-Julio -usłyszała lekkie westchnienie.
Nie obchodziło jej to co działo się wokół nich.
-Julio -znowu usłyszała głos Markusa. -powstrzymaj...
Nie dokończył, tylko podniósł ją i położył na sianie, które leżało obok boksu.
Julia poczuła jego dłoń na swojej łydce i nagle spanikowała.
-Markusie -w odpowiedzi usłyszała tylko mruknięcie -przestań! -krzyknęła
-Julio? -zapytał patrząc na nią zamglonymi oczami.

2 komentarze: