(zdjęcie z filmu "Bądźmy poważni...")
Rozdział 6
Markus spojrzał na wchodzącą do
stajni Julie. Musiała być zła, bo trzaśnięcie drzwiami jakim
zaszczyciła pałac chyba słyszano nawet w wiosce.
Poszedł za nią. Stała obok boksu
czarnego konia. Markus uśmiechnął się, gdy zobaczył Pioruna,
konia matki. Stary pryk jeszcze żył. Gdy był mały chciał na nim
jeździć, ale koń miał inny plan. On wolał jeść ubranie Markusa
niż pozwolić mu na sobie jeździć.
-widzisz Piorun. Mam jakiegoś pecha
-powiedziała Julia. Koń w odpowiedzi zadrżał -ciągle ktoś się
o coś czepia! -podniosła głos. Piorun zarzucił grzywą -mam już
dość -mówiąc to położyła dłoń na drzwiach od boksu.
Markus uśmiechnął się, gdy
zobaczył, że koń nie zmienił swoich upodobań. Przy nim chyba
garderoba matki była bezpieczna. Roześmiał się, czym zwrócił na
siebie uwagę Juli.
-Piorun bardzo lubi jeść ubrania
-powiedział Markus.
Julia spojrzała na swój rękaw.
-radzę nie kusić losu i zdjąć tą
piękną rączkę... -nagle humor mu się poprawił. Jakaś cała
sytuacja z Alexą przestała go dołować.
-dziękuję ci bardzo -pogłaskała
konia.
-to było do mnie czy do niego -wskazał
na konia.
-oczywiście, że do niego -odparła z
uśmiechem.
-czyli jakby zjadł ci kawałek rękawa,
też byś mi podziękowała?
-nie -odparła -uznałabym cię za z
nierównoważonego.
-no nieźle -stwierdził przeczesując
włosy dłonią.
-a poza tym nie mam ci za co dziękować.
-nie rozumiem
-a za co mam ci dziękować? -zapytała
podchodząc do niego -możne za to, że dziś rano pozbawiłeś mnie
garderoby? -zapytała i wbiła palec w jego klatkę piersiowa.
Markus miał ochotę się śmiać,
jednak na wspomnienie jej cudownego obnażonego ciała, uśmiech
zamarł mu na ustach. Zrobiło mu się gorąco, a jej palec wbity w
jego skórę w ogóle mu nie pomagał. Sam nie wiedział, kiedy
złapał za jej dłoń i przyciągnął do ust.
Pachniała jaśminem, jak wtedy przed
laty na łące. Miała bardzo delikatną skórę.
Spojrzał na jej twarz, była
zarumieniona.
-nie inaczej, kochanie -wyszeptał za
nim złożył, delikatny pocałunek na jej ustach. Ze wszystkich sił
powstrzymywał się, aby nie przyprzeć jej do boksu i pogłębić
pocałunek.
Markus dotknął tylko lekko jej ust, a
ona przestała oddychać. Opierał się teraz o jej czoło i trzymał
ja za ramiona. Miała wrażenie, że jeśli się odsunie to upadnie.
Całe ciało odmówiło jej posłuszeństwa
-dlaczego to zrobiłeś?-wyszeptała,
gdy już odzyskała zdolność mówienia.
-bo mogłem -odparł cicho i odsunął
się.
Musiała szybko złapać się boksu, bo
prawie upadła
-a poza tym inaczej chyba nie można ci
zamknąć inaczej ust. Dziewczyno ileż to można gadać? Jesteś
taka jak Felicja.
Julia poczuła jak jej ciało
sztywnieje. On ją zaliczał do damulek, którym nie zamykają się
usta. Oczywiście, że nie miała nic do Felicji, ale...
-Ty, Ty... -zaczęła
-tak? -zapytał i natarł na Julie.
Markus przyparł Julie do ściany boksu
i unieruchomił ją swoim ciałem. Nawet nie poczuła się
przestraszona, a wręcz odwrotnie, poczuła się podniecona. Żar
buchający z jej podbrzusza rozgrzewał jej ciało. Aby zakryć swoją
reakcję zaczęła się śmiać. Oczywiście nie śmiała się jak
wypadało młodej damie, śmiała się tak jakby wychowała się na
wsi, gdzie nie miała żadnych ograniczeń.
-pięknie -wyszeptał przy jej uchu
Markus.
Julia momentalnie przestał się śmiać.
-słucham? -zapytała
-pięknie... zaraz tu zbiegnie się
cały dwór -i dodał z uśmiechem -ale poza tym, pięknie się
śmiejesz.
-nie...
-tak i chyba powinienem cię teraz
pocałować.
-nie, Markusie -zaczęła, ale jej usta
zostały zmiażdżone przez jego usta. Z jej gardła wydostało się
westchnienie. Automatycznie zarzuciłam ręce na jego szyję i
przyciągnęła go mocniej do siebie.
Ogień, który buchał w jej ciele o
mało nie zwalił jej z nóg.
Ogarnęły ją dziwne uczucia.
Przyciągnęła go jeszcze mocniej. Chciała żeby on to od niej
zabrał.
-Julio -usłyszała lekkie
westchnienie.
Nie obchodziło jej to co działo się
wokół nich.
-Julio -znowu usłyszała głos
Markusa. -powstrzymaj...
Nie dokończył, tylko podniósł ją i
położył na sianie, które leżało obok boksu.
Julia poczuła jego dłoń na swojej
łydce i nagle spanikowała.
-Markusie -w odpowiedzi usłyszała
tylko mruknięcie -przestań! -krzyknęła
-Julio? -zapytał patrząc na nią
zamglonymi oczami.
świetne *,* czekam na kolejny rozdział :D
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
Usuń