czwartek, 18 czerwca 2015

Rozdział 4

(Zdjęcia z filmów: "Wieczny Student 2" i "Legenda Zorro")


Rozdział 4

-no to co żołnierzyku? -zapytała Julia -podejmujesz wyzwanie, czy tchórzysz?
-nie walczę z kobietami -odparł Markus
-doprawdy? -zaśmiała się -kiedyś i kobiety będą walczyć ramię w ramię z mężczyznami i co wtedy? -przerwała -dasz się zabić, bo nie walczysz z kobietami?
-jeśli tak będzie jak mówisz to świat stanie na głowie, a piekło zamarznie.
Markus przystawił sobie ostrze szpady do nosa i uśmiechnął się.
-więc tchórzysz mój Panie? -zapytała. Momentalnie uśmiech zszedł z twarzy Markusa. Wyprostował się i stanął w odpowiedniej postawie do zaczęcia pojedynku. Julia zrobiła to również.
Markus spojrzał na nią z przymrożonych powiek.
-nie tchórze moja Pani -skłonił się i ustawił ostrze szpady w kierunku Juli.
Markus obserwował jak usta Juli wykrzywiają się w uśmiech. Tak zapatrzony zapomniał o całym świecie i nie zauważył, że Julia wymierzyła pierwszy cios. Głuchy dźwięk uderzania metalu o metal rozszedł się po pustej sali balowej. Markus otworzył usta, ale nie mógł z siebie wydobyć żadnego dźwięku.
-książę ca za nieuwaga -Markus ściągnął brwi i spojrzał na nią. Potrafiła doskonale odciągnąć jego uwagę. Kolejny jej cios uszkodził jego marynarkę.
Spojrzał na rozcięcie na rękawie . Uniósł wysoko brwi i wlepił oczy w zamianą twarz Juli.
-ej... to jest moja nowa marynarka do jazdy konnej -powiedział.
Julia tylko się do niego uśmiechnęła.
-Markusie skup się -szepnął do siebie.
-mówiłeś coś? -zapytała Julia
-nie -odparł zły. Nie był jednak przygotowany na kolejny cios. Szabla Juli trafiła go prosto w sam środek marynarki, jej płody rozchyliły się jakby z wielką ulgą na boki.
-tego już za wiele -wymamrotał
-jesteś słaby Książę -roześmiała się.
Markus wykorzystał sytuację i jednym szybkim ruchem rozciął górę stanika sukni. Uśmiechnął się gdy zobaczył z jakim przerażeniem Julia spogląda na rozcięcie.
Ty razem to Markus się roześmiał.
-co wy tu wyprawiacie? -za plecami Markusa pojawiła się Felicja -o Mój Boże! -klasnęła w dłonie -idę po mamę, musi to zobaczyć.
-Felicja -krzyknęła Julia.
Markus nie byłby sobą jakby nie wykorzystał nieuwagi Juli. Jego kolejny zamach rozciął stanik sukni do końca. Z uśmiechem patrzał jak suknia Juli opada na ziemię.
Przechylił głowę w lewą stronę. Miał tyle pecha, że jej długie jasne włosy zasłoniły jej piersi.
-coś ty zrobił? Zapytała oburzona, zasłaniając piersi dłońmi.
Na ustach Markusa wyszedł uśmiech. Miał ochotę do niej podejść i ściągnąć dłonie z tych dwóch skarbów które zasłaniała. Miał ochotę ją pieścić, aż by zaczęła mruczeć. Z tych niegodziwych myśli wybudziły go głosy na korytarzu.
-Felicja naprawdę zawołała tu pół domu.
-o Boże -wyszeptała Julia. Zakrywając usta dłonią. Markus podszedł do niej, uklęk i podciągnął suknie do góry. Julia automatycznie złapała za nią. Później zdjął marynarkę i ją okrył, akurat wtedy gdy do sali wszedł Bradford z Milfordem.
„pięknie -pomyślał Markus”
Odwrócił się do Juli, akurat wtedy, gdy ta brała zamach. Markus z przerażeniem spojrzał w miejsce, gdzie wylądowała szabla. Wpatrywał się w swoje bryczesy, które opadły na ziemię.
„jasna cholera, ta kobieta chciała go pozbawić męskości -krzyknął do siebie w duchu”
Punkt 1 -kupić obcisłe bryczesy
Punkt 2 -nie odwracaj się plecami do złej kobiety.
Punkt 3. nie pozwalać siostrze na samowolkę.
Punkt 4 -nie zgadzać się na walkę z kobietą.
-takiego rozbierania to my jeszcze nie próbowaliśmy -zaśmiał się Bradford.
-Felicja krzyczała na cały dom, że się tu zabijacie -Milford spojrzał na Markusa, który dalej stał z opuszczonymi spodniami -więc kto wygrał?
-nikt -odparła Julia, podając Milfordowi szable. Wyszła z wysoko podniesiona głową.
Markus długo wpatrywał się w miejsce, gdzie przed chwilą stała Julia.
-Felicjo, czy ciągnęłaś nas tu po to byśmy oglądali Markusa w bieliźnie -zapytał Księżna.
Markus się wzdrygnął, gdy zobaczył, że matka i Lady Anne Marie pojawiły się w sali. Szybko podciągnął spodnie.
-nie mamo, oni tu chcieli... -Bradford ruchem ręki uciszył córkę. Nagle ta cła sytuacja zaczęła bawić Markusa. Z uśmiechem na twarzy i spodniami w dłoniach ruszył do wyjścia.
-Markus... -zaczął Bradford -możesz mi oddać szable? Nie chciałbym, abyś skończył to co zacząłeś.
Markus spojrzał na ojca. Aż tak łatwo było go przewidzieć? Czy miał wypisane na twarzy, że właśnie chciał zrobić to o czym powiedział Bradford.
Z niechęcią oddał szable ojcu i udał się do swojego pokoju. Rzucił w kąt podarte ubranie i wyciągnął z szafy całe ubranie. Westchnął i poczuł, że to będzie długi dzień.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz