(Zdjęcia z filmów: "Wieczny Student 2" i "Legenda Zorro")
Rozdział 4
-no to co żołnierzyku? -zapytała
Julia -podejmujesz wyzwanie, czy tchórzysz?
-nie walczę z kobietami -odparł
Markus
-doprawdy? -zaśmiała się -kiedyś i
kobiety będą walczyć ramię w ramię z mężczyznami i co wtedy?
-przerwała -dasz się zabić, bo nie walczysz z kobietami?
-jeśli tak będzie jak mówisz to
świat stanie na głowie, a piekło zamarznie.
Markus przystawił sobie ostrze szpady
do nosa i uśmiechnął się.
-więc tchórzysz mój Panie?
-zapytała. Momentalnie uśmiech zszedł z twarzy Markusa.
Wyprostował się i stanął w odpowiedniej postawie do zaczęcia
pojedynku. Julia zrobiła to również.
Markus spojrzał na nią z
przymrożonych powiek.
-nie tchórze moja Pani -skłonił się
i ustawił ostrze szpady w kierunku Juli.
Markus obserwował jak usta Juli
wykrzywiają się w uśmiech. Tak zapatrzony zapomniał o całym
świecie i nie zauważył, że Julia wymierzyła pierwszy cios.
Głuchy dźwięk uderzania metalu o metal rozszedł się po pustej
sali balowej. Markus otworzył usta, ale nie mógł z siebie wydobyć
żadnego dźwięku.
-książę ca za nieuwaga -Markus
ściągnął brwi i spojrzał na nią. Potrafiła doskonale odciągnąć
jego uwagę. Kolejny jej cios uszkodził jego marynarkę.
Spojrzał na rozcięcie na rękawie .
Uniósł wysoko brwi i wlepił oczy w zamianą twarz Juli.
-ej... to jest moja nowa marynarka do
jazdy konnej -powiedział.
Julia tylko się do niego uśmiechnęła.
-Markusie skup się -szepnął do
siebie.
-mówiłeś coś? -zapytała Julia
-nie -odparł zły. Nie był jednak
przygotowany na kolejny cios. Szabla Juli trafiła go prosto w sam
środek marynarki, jej płody rozchyliły się jakby z wielką ulgą
na boki.
-tego już za wiele -wymamrotał
-jesteś słaby Książę -roześmiała
się.
Markus wykorzystał sytuację i jednym
szybkim ruchem rozciął górę stanika sukni. Uśmiechnął się gdy
zobaczył z jakim przerażeniem Julia spogląda na rozcięcie.
Ty razem to Markus się roześmiał.
-co wy tu wyprawiacie? -za plecami
Markusa pojawiła się Felicja -o Mój Boże! -klasnęła w dłonie
-idę po mamę, musi to zobaczyć.
-Felicja -krzyknęła Julia.
Markus nie byłby sobą jakby nie
wykorzystał nieuwagi Juli. Jego kolejny zamach rozciął stanik
sukni do końca. Z uśmiechem patrzał jak suknia Juli opada na
ziemię.
Przechylił głowę w lewą stronę.
Miał tyle pecha, że jej długie jasne włosy zasłoniły jej
piersi.
-coś ty zrobił? Zapytała oburzona,
zasłaniając piersi dłońmi.
Na ustach Markusa wyszedł uśmiech.
Miał ochotę do niej podejść i ściągnąć dłonie z tych dwóch
skarbów które zasłaniała. Miał ochotę ją pieścić, aż by
zaczęła mruczeć. Z tych niegodziwych myśli wybudziły go głosy
na korytarzu.
-Felicja naprawdę zawołała tu pół
domu.
-o Boże -wyszeptała Julia. Zakrywając
usta dłonią. Markus podszedł do niej, uklęk i podciągnął
suknie do góry. Julia automatycznie złapała za nią. Później
zdjął marynarkę i ją okrył, akurat wtedy gdy do sali wszedł
Bradford z Milfordem.
„pięknie -pomyślał Markus”
Odwrócił się do Juli, akurat wtedy,
gdy ta brała zamach. Markus z przerażeniem spojrzał w miejsce,
gdzie wylądowała szabla. Wpatrywał się w swoje bryczesy, które
opadły na ziemię.
„jasna cholera, ta kobieta chciała
go pozbawić męskości -krzyknął do siebie w duchu”
Punkt 1 -kupić obcisłe bryczesy
Punkt 2 -nie odwracaj się plecami do
złej kobiety.
Punkt 3. nie pozwalać siostrze na
samowolkę.
Punkt 4 -nie zgadzać się na walkę z
kobietą.
-takiego rozbierania to my jeszcze nie
próbowaliśmy -zaśmiał się Bradford.
-Felicja krzyczała na cały dom, że
się tu zabijacie -Milford spojrzał na Markusa, który dalej stał z
opuszczonymi spodniami -więc kto wygrał?
-nikt -odparła Julia, podając
Milfordowi szable. Wyszła z wysoko podniesiona głową.
Markus długo wpatrywał się w
miejsce, gdzie przed chwilą stała Julia.
-Felicjo, czy ciągnęłaś nas tu po
to byśmy oglądali Markusa w bieliźnie -zapytał Księżna.
Markus się wzdrygnął, gdy zobaczył,
że matka i Lady Anne Marie pojawiły się w sali. Szybko podciągnął
spodnie.
-nie mamo, oni tu chcieli... -Bradford
ruchem ręki uciszył córkę. Nagle ta cła sytuacja zaczęła bawić
Markusa. Z uśmiechem na twarzy i spodniami w dłoniach ruszył do
wyjścia.
-Markus... -zaczął Bradford -możesz
mi oddać szable? Nie chciałbym, abyś skończył to co zacząłeś.
Markus spojrzał na ojca. Aż tak łatwo
było go przewidzieć? Czy miał wypisane na twarzy, że właśnie
chciał zrobić to o czym powiedział Bradford.
Z niechęcią oddał szable ojcu i udał
się do swojego pokoju. Rzucił w kąt podarte ubranie i wyciągnął
z szafy całe ubranie. Westchnął i poczuł, że to będzie długi
dzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz