poniedziałek, 15 czerwca 2015

Rozdział 2

(Zdjęcie z filmu "Legenda Zorro")

Rozdział 2

Julia stała i wpatrywała się w ten wylewny pokaz czułości. Poczuła się jak idiotka niepoznająca Markusa. Zacisnęła pięści i podniosła leżącą u jej stóp laskę.
-Julio -wyszeptał Markus podchodząc do niej. Mocno utykał -nie przywitasz się ze mną? -zapytał odbierając z jej rąk laskę.
-chyba już się przywitaliśmy -skinął tylko głową.
-chodź zaprowadzę cie do matki -Felicja złapała Markusa za rękę i pociągnęła go w głąb domu.
Julia podążyła za nimi ze spuszczoną głową. Chyba bardziej nie mogła się ośmieszyć.
Byłą na niego wściekła za brata, ale jak go ujrzała całe uczucie z dzieciństwa wróciło.
Miała go ochotę zabić, ale też przytulić...
-Boże... wpadłam z deszczu pod rynnę -wyszeptała. Felicja i Markus to dość wybuchowa kombinacja.
-mówiłaś coś? -zapytał Markus odwracając się do niej.
-nie -odparła i spojrzała na czubki swoich butów.

Markus czuł na sobie spojrzenie Julii, które paliło go żywym ogniem. Chyba wolałby, żeby go torturowali niż być w pobliżu tej dziewczyny. Zawsze wywoływała w nim przedziwne uczucia. Kiedyś nawet za nim poszedł do wojska myślał, że ją kocha. Nigdy nikomu tego nie powiedział, nawet Jeremiemu. Ten pewnie by obił mu twarz, że myśli tak o jego siostrze.
Odwrócił głowę i złapał jej spojrzenie. Praktycznie utonął w błękicie jej oczu. Chyba nie odwróciły od niej wzroku jakby nie próg o który się potknął. Poczuł wtedy na sobie jej dłonie. Miał wrażenie, że zaraz spłonie.
-musisz uważać -wyszeptała Julia
-chyba masz rację -wydusił z siebie i poszedł dalej. Teraz już nie czuł bólu nogi, teraz bolało go coś innego. Miał nadzieję tylko, że wybrzuszenie w spodniach nie jest na tyle widoczne, żeby ktoś to zauważył. Podniecił go tylko lekki dotyk jej dłoni. Dawno nie miał kobiety, to musiało być to, bo co innego?

(W ogrodzie pod wielkim dębem siedziały trzy kobiety. Cała ich uwaga była skupiona na rozmowie.
-Anne Marie jak ja wam zazdroszczę -wyszeptała Admie
-przecież możesz jechać z nami -odparła Anne Marie
-przecież wiesz, że mała Caroline wraca z Europy. -odparła Adime
-a ty Caroline? -zapytała
Kobieta westchnęła i spojrzała na pozostałe dwie.
-przecież wiesz, że teraz nie mogę jechać... nie teraz, gdy mój synek leży gdzieś tam ranny -odparła i otwarła spływającą po jej policzku łzę. Adime i Anne Marie złapały swoją przyjaciółkę za dłoń.
-będzie wszystko dobrze Caroline -Anne Marie uśmiechnęła się do niej -wiem co przeżywasz.)

Markus wszedł do ogrodu i zatrzymał się. Zobaczył trzy kobiety trzymające się za dłonie. Felicja delikatnie pociągnęła go w ich stronę. Nagle ogarnął go strach. Od lat czekał, żeby zobaczyć swoją matkę, a teraz nagle się bał. Nie wiedział co ma powiedzieć, jak się zachować... nie po tym jak ją zaniedbywał, odmawiał powrotu do domu... po tym jak zostawił ją w łzach 10 lat temu.
Kobiety chyba usłyszały jak nadchodzą, pierwsza odwróciła się jego matka i wpatrywała się w niego szeroko otwartymi oczami. Siedziała i nie poruszyła się nawet. Pierwsza w objęcia wzięła go ciotka Admine. Anne Marie stała tuż obok z zaciśniętymi dłońmi. Miałem nieodparte wrażenie, że matka go nie poznaje. Siedziała tam i wpatrywała się w niego, kiedy pozostałe dwie kobiety skakały wkoło niego.
Może po prostu nie chciała go już widzieć!!
jednak musiał stawić czoło matce. Wyswobodził się z rąk ciotek i podszedł do siedzącej matki. Ukląkł obok jej fotela i złapał za dłoń. Była lodowata. Księżna Caroline miała łzy w oczach. Markus wtedy zrozumiał, że jego matka była w szoku. Po prostu nie wierzyła w to co widziała.
-mamo to ja -wyszeptał
-Markusie... -szepnęła -Markusie... ja... -rozpłakała się -Boże, nic ci nie jest
-mamo, wszystko jest dobrze -mówiąc pochwycił matkę w ramiona. Nie mógł już kucać, noga już powoli zaczynała go boleć, ale nie chciał o tym myśleć. Nie teraz!
-synku, jak ja się o ciebie bałam! -wyszeptała przytulając go mocno do siebie.
Ból już na tyle go sparaliżował, że nie mógł mówić, ale nie chciał wypuszczać matki z ramion. Tak bardzo za tym tęsknił. Tak bardzo ją kochał...

Julia przyglądała się zboku Markusowi. Na jego twarzy malował się ból. Wszyscy byli pochłonięci oglądaniem tej przesiąkniętej miłością sceny i nie zauważali, że on cierpi.
Nie chciała przerywać tej całej sceny, ale nie mogła też patrzeć na jego twarz pełną cierpienia. Powoli podeszła do nich i podstawiła obok nich fotel. Położyła dłoń na ramieniu Markusa. Ten od razu odwrócił twarz w jej kierunku.
-pozwól, że ci pomogę. -wskazała fotel, który postawiła obok. Markus ściągnął brwi, ale pozwolił sobie pomóc. Wyswobodził się z ramion matki i z pomocą Juli usiadł na fotel. Wyprostował nogę zaciskając mocno powieki.
-przepraszam mamo... -zdążył wypowiedzieć, za nim Caroline zerwała się z fotela i uklękła obok syna.
-mocno cię boli? -zapytała kładąc dłoń na jego udzie. Julia nagle poczuła lekki skurcz zazdrości. To było dla niej śmieszne, ale nie to ona chciała klęczeć obok niego i głaskać go po nodze. To ona chciała, żeby Markus patrzał na nią oczyma pełnymi miłości.
Miała wtedy 11 lat, gdy podczas pikniku wpadli na siebie. Markus przewrócił ją wtedy na plecy i zaczął łaskotać. Spojrzał na nią tymi swoimi pięknymi oczami i wtedy przepadła. Przestał być wtedy dla niej kuzynem, a stał się chłopakiem z krwi i kości. Niektórzy powiedzieli, że to wymysł dziecka, ale ona wiedziała, że coś więcej. I dzisiejszy dzień był potwierdzeniem tego. To było coś więcej.
-Pamiętasz Julie prawda? -z zamyślenia wyrwał ją głos matki.
-o tak -powiedział Markus -wyrosła z niej dość... miała osóbka -Julia zmarszczyła nos. Dobrze wiedziała do czego pije Markus. -bardzo miło mnie przywitała -dodał patrząc na nią -a co słychać u małej Caroline ciociu? -zapytał, trzymając ciągle matkę za dłoń.
-podróżuje -odparła
-dalej?
-jak widać -odparła Julia -jakbyś był tam gdzie powinieneś być, to byś to wiedział co tu się dzieje...
-Julio! -krzyknęła Anne Marie
-ona ma racje -odparł Markus -tak naprawdę wiele z listów nie przeczytałem.
-musiałeś być zajęty -odparła Caroline -rozumiem cię synku.
-doprawdy -wtrąciła Julia.

Markus spojrzał na dziewczynę i uśmiechnął się. Była na niego cięta. Nawet nie był na nią za to zły, a raczej ta cała sytuacja go bawiła. Ta mała od kiedy postawił nogę w progu docinała mu. Ale była tak piękna, że wybaczył by jej wszystko.

************
Kontakt:
e-mail: yasma@interia.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz