sobota, 30 stycznia 2016

Prolog



Parę lat wcześniej

Michael poprawił włosy opadające mu na twarz. Przeklinał człowieka, który uparł się, że w tym sezonie modne będą długie włosy u mężczyzn.
Rozejrzał się po sali w poszukiwaniu swojego najlepszego przyjaciela Petera, przyszłego hrabiego Wakefield. Mężczyzna jak zawsze podrywał debiutantki. Miał słabość do kobiet, a szczególnie tych młodziutkich.
Michael roześmiał się, gdy zobaczył, że tym razem to on został "obłapiany" przez Lady Anne, wdowę po Kapitanie Kawerhe.
Z uśmiechem na twarzy ruszył w stronę przyjaciela, aby go uratować, jednak zatrzymał się, gdy zobaczył, że oprócz Lady Anne, stoi tam piękna rudowłosa kobieta. To musiała być ta kobieta, o której mówił cały Londyn. Przyjechała prosto z Bostonu. Biedulka miała zostać żoną jego przyjaciela, bardzo jej współczuł. Wszyscy w około wiedzieli, że Peter nie stronił od kobiet i "używał" sobie na nich jak tylko mógł. Panienka z Bostonu trafiła w ramiona Casanovy.
-Michaelu... -Michael nawet nie zauważył, że dotarł do stojących w kącie ludzi.
-Peter -podał przyjacielowi dłoń, ale uśmiechnął się krzywo. -Lady Anne -skłonił się i ucałował jej dłoń. Posłał wdowie swój najbardziej uroczy uśmiech, kobieta zarumieniła się. -panienko...
-Catherine Kawehe -dziewczyna ukłoniła się
-książę... -Lady Anne uczepiła się ramienia Michaela. Skrzywił się, gdy tylko usłyszał przydomek, którym się do niego zwróciła.
Nie był księciem! jego ojciec był Księciem, jego wuj był księciem... jego kuzyn był księciem. On nim nie był!
-jaki książę? -próbował złagodzić ton jego wypowiedzi.
-Catherine, to jest książę Markus... syn księcia Vincentego -Michael zacisnął dłonie w pięści. Nienawidził tego... otwierał już usta, aby powiedzieć co o tym myśli, kiedy jego przyjaciel go uprzedził.
-książę? -zapytał śmiejąc się -Catherine to jest Michael, mój najlepszy przyjaciel -Peter uderzył Michaela w ramię.
-miło mi...

*
Obecnie

To nie był najlepszy dzień dla Michaela. Siedział i wpatrywał sie w białą suknie swojej kuzynki. Miał jeszcze tydzień, aby ją skończyć. Te trzy miesiące były zbyt krótkie.
Za tydzień miał być już w drodze do Bradford, wraz z przepiękną bialutką suknią ślubną Julii.
-panie, pilny list... -do jego pracowni wszedł George, jego osobisty służący i zarazem najleprzy przyjaciel.
-wejdź Greg -Michael uśmiechnął się do niego.
-Michaelu -powiedział trochę ciszej, pewnie bał się, aby nikt go nie usłyszał -z rana przybył goniec, ale ciebie już nie było.
-dobrze... -Michael wstał i podszedł do przyjaciela. Odebrał od niego list i zdziwił się, że na kopercie widnieje pieczęć  Wakefield. Od bardzo dawna nie miał od niego żadnych wiadomości.
Z drżącymi dłońmi rozłamał pieczęć i otworzył list.
Z uśmiechem na twarzy zaczął czytać.
Upadł na kolana, nigdy się nie spodziewał, że jeśli dostanie wiadomość od przyjaciela... to nie będzie taka tragiczna.

10 komentarzy:

  1. Super... Czekam na kolejne części. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawie się zapowiada :) Czekam na więcej ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! Po zdjeciu owego Pana spodziewam sie ze bedzie to zabawny gosciu. Skoro na jakis czas odpuscilam sobie pisanie moge teraz zasiasc z kubeczkiem przed blogami innych. Czekam na dalszy ciag tego opowiadania ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z jednej strony zabawny, ale z drugiej mocno wpadający w kłopoty :)
      Polecam przeczytać pierwszą i drugą część;)

      Usuń
  4. Fajnie czekam na nastepne :)

    OdpowiedzUsuń